Jeśli karpatka, to z przepisu Emilki. Dawno temu, gdy dzieci były jeszcze małe, piekłam to niezwykłe ciasto. Ostatnio przeszłam na łatwiznę, ale nie tak jak myślicie. Kalorii nie liczę, ale zjeść dobrze lubię- to przyjemność, jaka pozostała na stare lata. Przepisu nie podaję, bo macie lepsze w netach. Za to, powiem szczerze- karpatka jest bardzo pyszna, delikatna, aksamitna, ale góry i doliny opadły, po tym, jak wystawiłam ją w chłodne, ale też wilgotne miejsce. Nic się nie stało, jak to mówią Polacy, a ja i tak ją zjem. A wracając do Emilki; od dekad pamiętam spotkania przy kawce i karpatce. Emilka robiła [ po naszej Urszulce] najlepsze ciasta pod słońcem- powinna wydać o nich książkę, jedna i druga. No cóż; do kawy porannej kawałek, po obiadku na deserek, kawałek. Zasnę w spokoju, marząc o kolejnej porcji karpatki, czyż to nie jest piękne.
Komentarze
Prześlij komentarz