W dzisiejszym krótkim wpisie, kolejny raz pragnę poruszyć temat małych dzieci. To nieprawda, że ich potrzebujemy, że z próbówki, in vitro...Dzieci nam przeszkadzają, te małe, nieznośne i upominające się dzień i noc -wszystkiego. Jak na ,,Obserwatora Świata'' przystało, przemierzam wzdłuż i wszerz lokalne drogi, skwerki, ścieżki rowerowe i alejki w parku. Matki, te młode, niczym modelki na wybiegu, przyklejone do telefonu, zero kontaktu z małym człowiekiem. Niech mi tylko ktoś zarzuci, że się mylę! Ni cholery, nie zauważyłam, by jakaś mamuśka dogadywała się ze swoim brzdącem, by zachęciła do obserwacji przyrody, zmieniających się chmur czy koloru liści na drzewie. Są tak zajęte czczym trelem, że nasuwa się pytanie- czy te dzieci będą potrafiły się później dogadać, czy ich system nerwowy sam się naprawi?
Tłumaczenie, że dziecko ma ADHD, albo jakieś podobne historie, nie satysfakcjonuje mojego umysłu. Wręcz przeciwnie, to my, dorośli zabezpieczamy LUB nie, dajemy szansę na rozwój LUB nie. Czasem to natura sama decyduje o wielu rzeczach, ale TU, to my mamy, a raczej powinniśmy mieć swój udział w wychowaniu, kształtowaniu człowieka. Telefony, a co za tym idzie -nasza zależność od ich działania i nasza 24 godzinna przynależność do nich, wytrąciła wszelkie ludzkie procesy. Matka idzie z wózkiem i gada przez telefon; przechodzi tak przez pasy, przez ruchliwą ulicę, nawet do głowy jej nie przyjdzie coś, co mogłoby wywrócić świat obojga do góry nogami. Brak kontaktu wzrokowego, zainteresowania malcem. Gadają, gadają, jak przekupki. A dzieciak kiwa się, rozgląda bo bokach, po czym zasypia itd...
Komentarze
Prześlij komentarz