Nie jest to twardy, finezyjnie udekorowany i cuchnący zjełczałym masłem kawałek ciasta. To tiramisu wg. mojego przepisu. Do szklanej foremki nalewam trochę soku z letnich owoców [malina, jeżyna, porzeczka] do soku wkładam biszkopty, lepsze są te dłuższe niż małe okrągłe. Po chwili ,,łapią wilgoć'', na tak nasiąknięte biszkopty nakładam porcję; ubita śmietana z cukrem pudrem i serkiem mascarpone. Sztywna masa wędruje na wspomniane biszkopty, na masę leci duuużo mrożonej, jędrnej, kwaśnej czarnej, czerwonej porzeczki. Znów warstwa biszkoptów, na nią masa bitej śmietany i owoce. Przykrywamy na 12 h i odkładamy do lodówki. Przez pół doby, biszkopty cudownie namiękną, owoce przenikną do całej struktury, soki nasączą dyskretnie całe nasze tiramisu owocowe. A kto powiedział, że musi być takie jak zawsze? - Pyszota!
Komentarze
Prześlij komentarz