Chapnąć, dyźdać itp.

 

To marchewka ,,Eko'', mało kto pamięta takie cudaki. W dobie pięknej, prostej i nafaszerowanej chemią żywności, odeszliśmy także od pięknej, polskiej mowy. Obecnie w kraju nad Wisłą bełkocze się, sepleni, zaciąga angielszczyzną. Zmasowany miks globalnej gwary w połączeniu z tym, co zaczerpniemy na wakacyjnym wyjeździe,  słychać wszem i wobec. W domu rodzinnym używano wyrazu chapnąć; to w odniesieniu do niewielkiego kęsa, włożonego do ust. [Chapnij i skosztuj, czyli spróbuj ciasteczko] Do wyrazu dyźdać, choć szukałam w słownikach ojczystej mowy, nie odnalazłam. To jednak tyczyło się- mieszania czegoś np; zadyźdaj zupę w garnku. Folguj, to raczej zwolnij, spowolnij tempo. Był też rant czyli ostry, niebezpieczny róg czy kant. Kant może znaczyć oszustwo, przewinienie, ale o tym i innych, w kolejnych wpisach. Zapraszam. 

Dlaczego o tym wspominam i piszę? - po to, by się nie zagalopować, by czasem użyć tych wyrazów, którymi posługiwali się nasi przodkowie. By nie zaginął duch mowy polskiej, by nie dać się zawładnąć obcym wyrazom, nie zawsze zrozumiałym, a tym bardziej trudnym do szerszego powielania. Mamy piękny język ojczysty, używajmy go, podsuwajmy dzieciom, wnukom dla podtrzymania kultury i tradycji. Nie zawsze udaje mi się trafić w wasze gusta, ale to mój blog, mój czas i przestrzeń. Piszę z pamięci to, co widzę...

Komentarze