Foto, gdzieś w Tajlandii[dawno temu] - My, wychowani na swojskim smalcu, mleku- prosto od krowy, kartoflach na naturalnym oborniku, teraz szukamy światowego jedzenia. Z czasem zauważamy, że nie służy nam pikantne czy też takie, które rosło gdzieś na końcu świata. Banany, cytryny, kawa naturalna, kakao- te rzeczy znamy od dzieciństwa. Nic również nie stałoby się z naszym organizmem, gdybyśmy kosztowali wszystkiego z rozsądkiem. Żołądek to nie publiczny śmietnik, do którego wrzucimy wszystko to, co nam się spodoba. Wątroba w parze z trzustką nie jest w stanie przerobić nowo poznanych treści, a po powrocie z wakacji ucierpi nie tylko nasza karta kredytowa czy portfel, ale też wspomniany organ i inne narządy wewnętrzne. W czasach, kiedy jeszcze podróżowałam po świecie, gdy smakowałam, byłam młodsza o połowę.Tu, USA i miasto Seattle - poprosiłam o grecką sałatkę, ale gapa ze mnie. Jak mogłam tam właśnie, zamówić nie ich wytwór. Kelner z uśmiechem podał mi takie coś, podobne do sałaty, polane powódczanym wypróżnieniem, albo jeszcze gorzej. W przeciwieństwie do Azjatów, Amerykańce jedzą w trąbę mięcha polanego tłustym, zawiesistym sosem. Sporo buły, popijając wsio gazowanym, ciemnym, bardzo kalorycznym napojem. Moda na ten syf, przyszła nad Wisłę w latach transformacji, wszystkim przypadły do gustu ,,mac'ki'', ,,strabbacki'', kolorowe pączki i wiele innego badziewa. Mamy pod ręką, a nawet pod nosem swoje, rodzime poletka i uprawy, ale nie! -My musimy...no właśnie. Społeczeństwo wrzuca w siebie, w pośpiechu to, co akurat w rolkach, co modne i trendy. Gastrolog będzie miał robotę a rurka od kolonoskopii wyje z rozkoszy ...
Komentarze
Prześlij komentarz